sobota, 19 lipca 2014

20. Wzgórze Radosci

Po ogromie wolnego czasu jaki przypadł nam w Melide, wypoczęci i w pełni sił doszlismy w czwartek do Salceda- malutkiej miescinki z prywatną alberga.
Kolejny dzień towarzyszyły nam do południa mgły.  To już chyba taki urok Galicji. Rozrywek żadnych,  więc i rozpisywać się nie ma co. No może to, że po drodze w Arzua zrobiliśmy małe zakupy spożywcze w markecie (co zdarzyło nam się w Hiszpanii zaledwie tylko kilka razy, bo marketów tu jak na lekarstwo).
Dwójkę wkurzył starszy pan dający pieczątki do kredencjalu. Nie dość,  że miał gumową pieczątkę,  a tusz do stempli metalowych, to jeszcze wlal go tyle, że wizerunkowy odcisk Św.  Jakuba przeciekl na sasiednia kartkę :D:D:D
To tyle atrakcji.

W piątek mogliśmy się już cieszyć widokiem Santiago,  gdyż nocowalismy w Monte do Gozo, czyli WZGÓRZU RADOŚCI.  To jedyne miejsce na camino,  gdzie Polacy mają rodzimą alberge. Jedyne, ale jakże ważne, bo przecież zwiastujace kres naszej drogi.

Zaraz po wejściu człowiek czuje się jak w domu.
Mnóstwo polskich rozmów,  ludzi, no i polski ksiądz.
Nawet pracujące w kuchni Hiszpanki mówią po naszemu:)
Monte do Gozo, to miejsce, gdzie w 1989r. nasz papież przewodził Światowym Dniom Młodzieży.
Z tej też okazji powstał tu pomnik upamiętniający ta okoliczność.


Największe jednak wrażenie zrobiły na nas figury dwóch pielgrzymow, których dłonie wskazują widoczne już z tego miejsca wieże kompostelanskiej katedry.


Wśród poznanych Polaków,  była młoda dziewczyna,  ktora zrobiła doktorat z Camino de Santiago.
Zaprosiła nas na swój wykład dzięki któremu poznaliśmy historię apostoła Jakuba Starszego, pielgrzymowania oraz tutejszej katedry.



Jakub smucil się,  iż nasza pielgrzymka dobiega końca,  dlatego zesłał na ziemię deszcz i burzę.
W takiej aurze wchodzilismy dziś do miasta naszego przeznaczenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz