6 czerwca 2016.
Katowice- Kutaisi- Mestia.
W busie na katowickie lotnisko zauważymy dwie fajne dziewczyny. Zastanawiamy się między sobą czy możliwe jest by jechały z nami do Gruzji. "Niemożliwe" to najczęściej powtarzane słowo, kiedy patrzymy na ich małe plecaki. Nasz jeden ważył 16,5 kilo. Więc albo jadą kogoś odebrać, albo my przesadziliśmy z bagażem. No ale przecież lecimy na 12 dni. Jest nas dwoje, Jedynka i tak odrzuciła część rzeczy w domu.
Po wejściu na lotnisko z ust mniejszej słyszymy: "też lecicie do Gruzji?". Uffff. co za ulga. Zagadujemy kilka słów. Idziemy na kawę ale Jedynce nie dają spokoju dziewczyny. Idzie do nich zagadać, I to zagadnięcie trwało...4 dni:) Agnieszka "Kerowniczka" i Natalia okazują się najlepszymi dziewczynami jakie poznaliśmy za granicą naszej Polszy.
Pierwsze lody przełamane kiedy Jedynka widzi i komentuje głośno okruchy drożdżówki Natalii, którymi zasypała całe lotnisko :)
Odprawa celna dość dziwna. Każdemu robiono coś innego, choć największy strach miała Jedynka, kiedy po przekroczeniu bramki bezpieczeństwa zaczęła się do niej zbliżać celniczka, zakładająca białe gumowe rękawiczki :)
Po trudach zlokalizowania punktu odprawy czekamy na lot.
W samolocie było spokojnie, lot udany choć pilot za szybko i za ostro lądował, czego nikt z nas nie lubi. No ale się udało i wylądowaliśmy na ładnym i przytulnie małym lotnisku w Kutaisi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz